Seksualność to sprawa bardzo złożona. Łączą się w niej zarówno kwestie fizyczne, jak i psychiczne. Dochodzą często emocje, relacje. Różnie podchodzimy do seksu w życiu, w związku. Różnorodność zapatrywań oraz opinii na ten temat sprawia, że w przestrzeni często pojawiają się różne mylne przekonania z tym związane. Ich powielanie we własnych relacjach intymnych prowadzi do wielu problemów, które rzutować mogą nie tylko na naszą radość i satysfakcję w związku, ale nawet zniechęcać nas do seksu w ogóle. W tym wpisie przedstawimy 10 mitów na temat seksu. Sprawdź, czy i Ty przypadkiem im nie ulegasz.

Im więcej seksu, tym lepszy związek
Nasze zestawienie 10 mitów na temat seksu rozpoczynamy od tego, jakże popularnego stwierdzenia. Często spotkać się można z poglądem o tym, że jeśli częstotliwość seksu spada, to coś jest w związku nie tak. Rzeczywiście może to być ważny sygnał dla partnerów o tym, że coś się w ich życiu i pożyciu zmienia. Szczególnie jeśli jedno z kochanków czuje się z tym źle, niekomfortowo, lub też ma poczucie winy. Tak naprawdę jednak trzeba tu mieć na uwadze wspólne ustalenia partnerów. Jeśli wchodzą w etap związku, kiedy w sypialni spotykają się coraz rzadziej, to niekiedy po prostu… może tak być. Spadek pożądania na pewnym etapie jest czymś normalnym. Jednak to ważne, by o tym rozmawiać i wiedzieć, z czego to wynika. Zatem ciężko jest twierdzić, że istnieje bezpośrednia korelacja pomiędzy ilością i jakością seksu, a jakością związku. To przecież komunikacja, akceptacja i zrozumienie potrzeb odgrywa największą rolę.
Mężczyźni mają większe potrzeby niż kobiety
Ten mit również należy do tych najczęściej spotykanych. Wbrew pozorom, częściej „łapią się” na to kobiety. Wiele z nich wciąż uważa, że muszą uprawiać seks z facetem w określonej częstotliwości lub zawsze, kiedy on ma na to ochotę (a ona nie), bo inaczej on znajdzie sobie obiekt zainteresowań gdzie indziej. Tymczasem nie jest to prawda, bo poziom libido kobiet i mężczyzn może bardzo się różnić – często na korzyść pań. Wiele z nich chce uprawiać seks częściej niż ich partner. To zresztą również może rodzić trudności w relacji, bo kobieta czuje się nieusatysfakcjonowana.
Jednak, podobnie jak w pierwszym przypadku, ważna jest komunikacja i chęć wyjścia naprzeciw potrzebom partnera oraz akceptacja. Libido zmienia się wraz z upływem lat – co nie musi znaczyć, że maleje – i kształtuje się pod wpływem jakości relacji, zdrowia fizycznego, psychicznego i nie tylko. Grunt to wyważyć potrzeby. Idealną sytuacją jest taka, kiedy partnerom udaje się zrównoważyć swoje potrzeby seksualne.
Tylko pochwowy to orgazm przez wielkie „O”
Litości! Po raz pierwszy o podziale na orgazm pochwowy i łechtaczkowy mówiło się w latach 20. ubiegłego wieku. Za jego ojca uznaje się Zygmunta Freuda, jednak wielu innych naukowców podejmowało tę tematykę. Freud twierdził, że orgazm pochwowy to forma orgazmu „dojrzałego”, natomiast łechtaczkowy ma być obecny we wczesnych fazach rozwoju psychoseksualnego kobiety. Od tamtej pory minęło sto lat, a wiele osób – o zgrozo również kobiet – wciąż wierzy w te bzdury. Prowadzi to je do niespełnienia, poczucia gorszości, poczucia, że „coś” jest z nią nie tak. Profesor Lew-Starowicz w swoich badaniach pokazał, że prawie 70 procent kobiet nie osiąga orgazmu podczas penetracji, ale potrzebuje do tego dodatkowej stymulacji łechtaczki.
Zdaniem naukowców, łechtaczka nie ma żadnej innej funkcji, niż dostarczanie kobiecie orgazmów. To ich zdaniem wyraźny dowód na to, że orgazm przez stymulację pochwy jest tylko mitycznym „wielkim O”. Co więcej, badaczom nie udało się dotąd zaobserwować jakiejkolwiek różnicy w fizjologii orgazmów wywołanych różnymi sposobami stymulacji. Podsumowując – obydwa kobieta odczuwa z taką samą przyjemnością. Problem pojawia się tylko wtedy, kiedy kobieta, czy jej partner, mają oczekiwanie, by ona szczytowała tylko przez stymulację pochwy. To rodzi kompleksy: kobietę prowadzi do myśli, że jest gorsza, a faceta – że widać nie umie zapewnić partnerce rozkoszy. Nie, nie i jeszcze raz nie.
Im człowiek starszy, tym mniej seksu potrzebuje
Powiedzcie to ludziom starszym, którzy właśnie po 50. na nowo odkryli swoją sferę seksualną! W przeświadczeniu o tym, że osoby w podeszłym wieku nie odczuwają potrzeby seksu, często pojawia się związek z postrzeganiem ludzi w podeszłym wieku jako dziecinniejących, coraz bardziej wycofujących się z życia, ograniczających swoje potrzeby bo… „bo tak”. To nonsens, bo na pragnienie seksu wpływ ma nie wiek, a zdrowie fizyczne, psychiczne, ustabilizowanie hormonalne, czy udany związek (ale i to przecież niekoniecznie). Jeśli jesteś zdrowy, sprawny fizycznie, to dlaczego masz nie chcieć uprawiać seksu – szczególnie jak masz z kim?:) Obecnie seks osób starszych jest wyciągany z worka z napisem „tabu” i starsi otwarcie decydują się o tym mówić.
Szukasz randki z dojrzałą kobietą? Sprawdź nasz artykuł “na temat „Jak znaleźć dojrzałą kobietę na seks. 5 najlepszych stron“
To, co jest prawdą w tym kontekście, to fakt, że seks i jego znaczenie z wiekiem może się zmieniać. Zmieniają się techniki, potrzeby, ale osoby, które rozumieją siebie, mogą nadal wieść satysfakcjonujące życie erotyczne. Na koniec trzeba też dodać, że ludzie właśnie wchodząc w dojrzały etap życia dobrze poznają siebie. Nie mają małych dzieci, często są ustabilizowani materialnie – słowem, nie muszą mieć bolączek, które kiedyś spędzały im sens powiek. Mogą się bawić – także seksem.

Kobiety się nie masturbują
Na piątym miejscu w zestawieniu 10 mitów na temat seksu mamy ten, że kobiety się nie masturbują. O rety, to nawet trudno skomentować. To totalny mit, ale może przyjrzyjmy się temu, skąd to chore przeświadczenie się wzięło. Jeśli czytają nas osoby religijne, to z pewnością kojarzą starotestamentowego Onana, którego uznaje się za tego, który miał stosować potępiane wtedy praktyki autoseksualne. I już wiemy, skąd wzięło się określenie „onanizm”, które dziś uważane jest za przestarzałe. Wielu znawców jest zdania, że to właśnie negatywne podejście do masturbacji, wpajane przez wieku liczne związki wyznaniowe, doprowadziło do tego, że jeszcze do dziś zaspokajanie siebie uważane jest za złe, niemoralne itp.
Ale jak to się stało, że ludzie nadal wierzą, że kobiety się nie masturbują? A no po pierwsze, nakłada się tu stereotyp niższych ponoć potrzeb pań, a po drugie także praktykowane przez lata pożądanie „czystości” – nauczanie dziewczynek, że masturbacja to grzech, że im nie wypada, że „chłopcy to tak mają, ale dziewczynki to nie powinny”. Nasze babki czy prababki były zmuszane do spania z rękami zawsze na kołdrze, a niektóre myły się w ubraniach, by na siebie nie patrzeć i by ich nagie ciała nie były dla nich przyczyną zgorszenia. O zgrozo! Tamte czasy minęły, więc włóżmy takie bzdury między bajki raz na zawsze. Kobiety lubią się masturbować, dotykać. W ten sposób dają sobie frajdę, zaspokajają potrzeby i… poznają swoje ciała.
Orientacja seksualna jest jednoznaczna
Ten mit ma się wciąż bardzo dobrze, bo wiele osób jest w stanie kruszyć kopie o to, że nie ma ludzi, którzy mogą chcieć uprawiać seks z osobami tej samej oraz przeciwnej płci. Oczywiście nie mowa o biseksualistach, tylko osobach, które określamy mianem „płynnych”. Są to osoby, które nie są ani bi-, ani homo-, ani hetero-. To ludzie, którzy mogą odczuwać popęd zmienny, czyli w danym momencie interesują ich osoby o konkretnej płci, jednak nie znaczy to, że w przyszłości nie będzie inaczej. Nie chodzi tu też o to, że ktoś sobie „wybiera”, z kim chce się bzykać. Specjaliści są zgodni, że tym nie da się kierować, ani nie można tego zmienić psychoterapią itp..
Szukasz randki bez zobowiązań? Sprawdź nasz artykuł “Jak umówić się na seksrandkę?“
Jeśli seks, to tylko spontanicznie, bez planowania
Wiele osób dużo by dało, żeby w ich życiu spontaniczny seks mógł gościć częściej. No ale nie zawsze, nie na każdym etapie życia tak się da. Wiedzą o tym m.in. ludzie, którzy właśnie zaczęli budować swoje życie rodzinne i pojawił się nowy człowiek. Na głowie jest tyle komplikacji, że wszystkiego się może odechciewać, a zamiast o seksie można zwyczajnie marzyć o wyspaniu się. Wtedy bywa tak, że trzeba się spiąć i zaplanować. Czy taki planowany seks jest gorszy albo mniej satysfakcjonujący? Gdzieżby tam! Wszystko zależy od tego, jak podchodzą do tego seksualni partnerzy.
Miałeś kiedyś tak, że wiedziałeś, że wieczorem spotkasz się ze swoją kobietą i spędzicie upojne chwile w łóżku, na podłodze w wannie – whatever? To wiesz dokładnie, co czuje człowiek, który czeka i wie, że będzie miał to właśnie DZIŚ/ZA CHWILĘ/ZARAZ. Masz czas na nieco fantazji, przygotowanie się, by czymś kobietę zaskoczyć i jeszcze bardziej ją rozpalić. Spontaniczny seks jest spoko, ale niekiedy też może być kłopotliwy i może rodzić nieprzewidywalne sytuacje – na przykład: czy mam gumkę? Jak planujesz, to nie musisz się martwić. No stress😊
Miejsce ósme: Fantazje erotyczne to zboczenie
„O Panie dzieju!” – zakrzyknąłby mój dziadek. Tak to już jest, że nasz mózg sobie pracuje nie tylko w świadomości, ale i podświadomości. Myśli nie możemy kontrolować, dlatego i fantazje są czymś naturalnym, co może się pojawić i zniknąć. Chcąc się podkręcić przed łóżkowym seansem możemy przypomnieć sobie jakieś gorące sytuacje z życia, niedawno obejrzanego filmu porno, czy opowieści kolegi. Nie ma w tym nic dziwnego i złego. Przeciwnie – mogą one podnosić jakość życia seksualnego, pobudzać naszą wyobraźnię – także pomysły na łóżkowe sypialnie.

Mamy tu jedno małe ALE – jeśli pewne fantazje do Ciebie wracają i stają się obsesją, inne formy seksu przestają Ci przynosić frajdę, to może warto przemyśleć sprawę albo pogadać z terapeutą. A już na pewno, jeżeli chodzi o „fantazje” związane z przemocą, bólem – szczególnie skierowanymi w stronę innych osób. Żeby jednak nie kończyć tego punktu w dramatycznej atmosferze, dodajmy, że zwykle fantazje erotyczne są dobrym sposobem na przegonienie nudy z sypialni i prawdopodobnie w Twoich fantazjach absolutnie nie ma nic niewłaściwego.
Szukasz seksu, który zaspokoi Twoje fantazje? Sprawdź nasz artykuł “Fetysz-randki w Twoim mieście. Gdzie ich szukać?“
Im rzadziej uprawiasz seks, tym bardziej rośnie libido
No cóż – właściwie gdyby tak było, to nie działoby się nic złego. Tyle że jest kompletnie odwrotnie. Popęd seksualny zmniejsza się, jeśli rzadko figlujemy. Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. To m.in. regularne uprawianie seksu sprawia, że nasze organizmu produkują testosteron, który odpowiada za libido. Ale za tym idzie jeszcze druga korzyść: sprawność fizyczna i poprawa wytrzymałości. Jeśli uprawiasz seks raz na ruski rok, to nie dziw się, że szybko się męczysz i potem masz zakwasy. Częste igraszki sprawiają, że… możesz jeszcze więcej. Oczywiście jeśli chcesz.
10 mitów na temat seksu: Im dłużej, tym lepiej
Kończąc nasze zestawienie 10 mitów na temat seksu, musimy wspomnieć jeszcze o tym powszechnym przekonaniu, że dłuższy seks jest lepszy. Prawda leży po środku. Zarówno krótki, jak i długi seks ma swoje plusy i minusy. Powszechnie uważa się niestety, że liczy się długość, a nie… jakość. Toteż zarówno szybkie numerki, jak i seksualne maratony, mogą być rewelacyjne. W przypadku krótkiego seksu zwykle jego iskrą jest po prostu gwałtowny przypływ namiętności i ogromna chęć na małe dymanko. Jest szybko, chaotycznie i dynamicznie. To wystarczy, by mieć orgazm. Innym razem można planować sobie romantyczny wieczór ze świecami i kolacją. Dobrze jest i tak, i tak.
Mamy nadzieję, że nasz artykuł ukazujący 10 mitów na temat seksu pozwoli Wam nieco wzbogacić swoje życie seksualne.